środa, 2 czerwca 2010

[2] Stephanie Meyer - Księżyc w nowiu


Przed kupnem Księżyca w nowiu przeczytałam również inne recenzje, opisy, z których dowiedziałam się, że Edward zostawi swoją ukochaną. Muszę przyznać, że ucieszyłam się z tego faktu – wreszcie znalazła się okazja, bym zorientowała się, w jakim stopniu bohaterowie są zaangażowani. Czy śmiertelniczka zasługuje na taką miłość ? Innego sensu tej książki raczej nie ma przeczytałam tyły okładek kolejnych tomów, które wyraźnie dowiodły, że Edward powrócił do Belli.

Spodziewałam się, że powodem rozstania będzie jakiś prawdziwy, dojrzały powód, ale okazało się, że wcale nie! Wszystko zaczęło się od nieszczęśliwych osiemnastych urodzin dziewczyny, kiedy to niefortunnie przecina się rąbkiem papieru podczas rozpakowywania swoich prezentów. No chyba nie muszę mówić, co oznacza chodźmy kropla krwi pośród gromady krwiopijców ? Nie, nie, oczywiście cała rodzina nie rzuciła się na biedną niewiastę, rzucił się tylko dosłownie jeden wampir. Po całym incydencie Edward uznał, że jest zagrożeniem dla Belli po czym całując na do widzenia uciekł w swoich nieludzkim tempie zostawiając oszołomioną dziewczynie samą w lesie. No i od tego momentu na dłuższą chwilę nie będziemy mogli przeczytać żadnych kwestii Edwarda. Nie rozchodzi mi się o to, że akcja zmieniła się przez „głupie przecięcie Belli”. Z reguły w życiu tak jest, no może z początku byłam trochę zawiedziona, lecz po dłuższym przemyśleniu doszłam do wniosku, że to pasuje do reszty.

Główna bohaterka stara się unikać wszelkich tematów przypominających jej dawnego ukochanego. Owszem, chodzi przygnębiona, apatyczna, z jej zachowania można wnioskować, że zaczęła wszystko robić automatycznie, niczym robot ze sztuczną inteligencją. Ale, co najważniejsze, nie łudzi się, że wampir do niej wróci. Szuka nawet wsparcia u swojego dawnego przyjaciela – Jacoba i mimo że on liczy na coś więcej, ona cały czas zapewnia, że już nie jest w stanie w nikim się zakochać, bo oznaczałoby to oddanie, jakie poświęciła Edwardowi, co wiąże się ze zbyt wielkim bólem.
Muszę przyznać, że autorka sprytnie posunęła się z fabułą, by uniknąć w recenzjach opinii typu „oczywiście Bella wpadła w depresje, jakby inaczej” . Gdy wszyscy pewni, że wszystko będzie już w porządku, główna bohaterka odkrywa, że gdy robi coś niebezpiecznego, doznaje halucynacji, w których to Edward przekonuje ją, by nie robiła danej rzeczy.

Dodam jedną rzecz- kiedy Bella rzuciła się z klifu, by usłyszeć głos wybranka, ucieszyłam się – wreszcie jakieś konkretne oznaki tego, że za nim tęskni, zdecydowanie działanie! Nie tylko słowa, słowa i słowa.
Wszystko kończy się dobrze, lecz z pewnymi konsekwencjami. Volturi – rodzina, która wyznaczyła prawa i zasady dla wampirów, zaczyna się wtrącać do związku. Oczywistym jest ( i od początku nieuniknionym ) że Bella musi stać się wampirem, jej ukochany jednak chce zwlekać do końca.

Zastanawiając się, co tak właściwie przyciąga mnie do tej książki, nie potrafię znaleźć racjonalnego powodu. Po prostu połknęłam ten tom, bez zastanowienia sięgając po kolejny. Pożerałam rozdziały za rozdziałami, ledwo orientując się, że książka już się skończyła. Podejrzewam, że jest to sprawa płytkiego języka. Nie trzeba się chwalić ilością przeczytanych kartek Księżyca w nowiu, bo czytając go, nie musimy się praktycznie nad niczym zastanawiać, nic uświadamiać, wszystko jest napisane. Może tu właśnie tkwi fenomen sagi? Łatwe dla każdego słownictwo, no i motyw przewodni – miłość, modny temat. Mnie tam średnio to przeszkadza, takie książki też muszą się znaleźć :)

Teraz, po przeczytaniu całej sagi, mogę otwarcie powiedzieć, że drugi tom cyklu jest dla mnie najlepszy ze wszystkich. Przeczytałam go już prawie dwa razy (może miało na to wpływ to, że wszędzie w Internecie trąbili o kinowej ekranizacji), co nie zmienia faktu, że książka bardzo mi się podobała i z pewnością wrócę do niej jeszcze nie raz. Najważniejsze jest to, że przeczytałam tę książkę po raz drugi trochę z innej perspektywy, zaczęłam dostrzegać zupełnie inne rzeczy, które wcześniej mi umknęły. A te rzeczy składają się absolutnie na plus.
Zapraszam do recenzji Zaćmienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać coś więcej, niż "przeczytam","nie przeczytam", czy "nie jestem zainteresowana/y" - zachęcam do dyskusji! Za wszelkie rady dotyczące bloga/recenzji będę wdzięczna.
Dziękuję za komentarze! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...