sobota, 31 lipca 2010

Gudbaj

Wyjeżdżam jutro rano na wakacje. Rok temu był Egipt, teraz miała być Hiszpania, czy coś, ale nie dało rady, niestety, więc jadę w nasze polskie Tatry, jak zawsze :D Na całe dwa tygodnie, mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok, bo nie mogę się już doczekać (ah, człowieku małej wiary) Tym bardziej, że chcę zaliczyć w tym roku Szpiglasowy Wierch, więć jestem uzbrojona w rękawiczki, buty na grubej podeszwie, no i przede wszystkim książki! Wstawiam Wam mój stosik, a właściwie rządek.Można powiększyć ;)



GONE chyba przedstawiać nie trzeba, doszło już jakiś czas temu z Merlina, ale postanowiłam sobie go zostawić specjalnie na wyjazd :))

Tim Lebbon - Zmrok: Księga 1 mrocznej sagi, nagrodzona British Fantasy Society Award dla najlepszej powieści 2007

Magia umarła. Straszliwa wojna wygnała Magów z Noreeli, świat pogrążył się w barbarzyństwie. Lecz magia może się odrodzić - za sprawą wyjątkowego chłopca. Chłopca, którego trzeba chronić przed Czerwonymi Mnichami… i przed Magami, którzy nie cofną się przed niczym, by zapewnić sobie triumfalny powrót…

Pozbawiona magii, zrujnowana i umierająca kraina, którą rządzi przemoc i zbrodnia, to świat, gdzie rozgrywa się akcja powieści Tima Lebbona - jednego z najzdolniejszych brytyjskich twórców dark fantasy, obdarzonego niezwykłą wyobraźnią. Jego książki zdobywają prestiżowe nagrody – m.in. British Fantasy Society Award i Bram Stoker Award – a ostatnio zainteresowały się nimi wytwórnie filmowe.

Khaled Hosseini- Tysiąc wspaniałych słońc: porzednia książka Hosseiniego zatytułowana Chłopiec z latawcem także zdobyła niebywałą popularność, a ostatnio została zekranizowana przez Marca Forstera. Osią fabuły rozgrywającej się w Afganistanie w ciągu ćwierć wieku, są dzieje dwóch kobiet, które zrządzeniem losu poślubią tego samego mężczyznę, despotycznego Rasheeda. Mariam ma zaledwie 15 lat, kiedy zostaje wysłana do Kabulu, by zostać żoną szewca. Druga bohaterka, ambitna i wykształcona Laila, w wyniku wybuchu bomby traci całą rodzinę. Po traumatycznych przejściach dochodzi do siebie w domu Rasheeda i Mariam. Stopniowo między kobietami rodzi się trudna przyjaźń.

To do następnego posta!  Życzę wszystkim 'fajnym' słonecznej pogody (jeśli lubicie) :D i sobie też przy okazji, może to coś pomoże :D 

czwartek, 29 lipca 2010

18. Kim Harrison- Umarli czasu nie liczą/ Once dead,twice shy

Ocena: 5/6 bardzo dobra

Moja przyjaciółka mówiła, że 'takie sobie'! Wcale nieprawda, mnie się podobało.
Bal maturalny kończy się dla Madison katastrofalnie. Dość, że ojciec wrobił ją w jakiś podstęp, to jeszcze  Żniwiarz Ciemności postanowił na nią zapolować.Wszystko kończy się... dziwnie i nic nie jest takie, jak być powinno. 
Na początku wcale nie byłam zadowolona, znowu jakaś emo-gothka (nie jestem pewna, czy powinnam pisać z h :d), wielka nonkonformistka, na siłę próbująca zwrócić na siebie uwagę, farbując końcówki włosów na różne kolory tęczy, wkładająca jaskrawo-żółte rajstopy i tenisówki w czachy! Nie zachwyciło mnie to. Tak, toleruje wybory ludzi w tej sprawie, nie mam nic przeciwko, ale autorka pozwoliła mi tak to odczuć.Potem stopniowo, zagłębiamy się w historię tej dziewczyny, w jej przeszłość, w jej doświadczenia i dowiadujemy się, że ma ona swoje powody do takiego zachowania i jest w pełni świadoma swego wyboru -  dopiero wtedy, gdy to zrozumiemy, zaczyna się prawdziwa zabawa, nagle znajdujemy się pośród bohaterów, przeżywamy wszystkie chwile razem z nimi, co więcej, chcemy poznać rozwój wydarzeń.
Niektórzy mówią, że ta książka wymaga strasznego skupienia, skupienia przez duże Ssss! Że bez przeczytania "bali maturalnych z piekła rodem" ta książka będzie dla nas czymś w rodzaju katorgi! Dla mnie nie było to takie straszne :) Czytałam inne książki, którym trzeba poświęcić o wiele więcej. Choćby nawet Droga Cienia.
W drugim tomie, który ma się ukazać we wrześniu, pokładam duże nadzieje :D Obym się nie zawiodła. 

Opinia w skrócie: Pomysł jest niby oklepany, a z czasem okazuje się, że zupełnie inny. Cierpliwości, dajcie Kim Harrison kilka stron i będziecie (powinniście :D) być zadowoleni, a może więcej niż zadowoleni? 

PS: Nie zwracajcie uwagi na okładkę, bo to istne nieszczęście i troche mnie z początku odrzuciła, chociaż i tak czytałam w pdf-ie :d 

poniedziałek, 26 lipca 2010

Wampiry z Morganville: Bal umarłych dziewczyn/ The Morganville Vampires: The dead girls' dance - Rachel Caine

3,5/6 może być

"Siedemnastoletnia Claire coraz lepiej radzi sobie w Morganville mieście, którym rządzą wampiry. Coraz lepiej dogaduje się ze współlokatorami chociaż nie są całkiem żywi. Coraz lepiej się bawi, dostaje nawet zaproszenie na studencki bal. Ale kiedy odkrywa, dlaczego została zaproszona, zaczyna się śmiertelnie bać..."
Dobra, zmieniam skalę ocen. To mój pierwszy blog z recenzjami (ku przypomnieniu :D), więc będę próbowała wszystkiego po trochu jak na razie.
Wiecie co, chyba robię się już za stara na takie książki, ale nie no przecież nie jestem jeszcze taka stara, wcale nie jestem stara! Powinnam czytać tę książkę z wypiekami na twarzy aż po ostatnią linijkę, ale tak nie było. Na prawdę się nad tym zastanawiam, bo prawie wszyscy Wampiry z Morganville oceniają wysoko, a ja wyjeżdżam z 3,5; nie mogę dać wyżej, tym bardziej, że czytając pierwszą część czułam się tak samo, jak teraz po skończeniu drugiej.
Co jest tematem książki - no oczywiście wampiry, wampiry i jeszcze raz wampiry, jak jest jakieś zagrożenie, to przeważnie stoją za tym wampiry, albo ludzie pragnący unicestwić/zrobić na złość wampirom. A potem wiadomo, zawsze ktoś przyjdzie na pomoc, trochę pokrzyczą i po balu. No ale czego się spodziewać po książce o tytule "Wampiry z Morganville" więc to powyżej mogłabym już pominąć, gdyby nie to sztuczne napędzanie akcji - Claire chce iść na wykłady, musi i koniec, cały dom jej odradza "Claire nie, nigdzie nie pójdziesz, nie pozwalam" a Claire idzie, więc wiem, że zaraz się stanie coś złego - a ta świadomość w ogóle nie pomagała mi w tym, by cieszyć się czytaniem.
Wypadałoby też powiedzieć o wielkiej aferze z Shane'm, której wynik 'poznajemy' na końcu. No cóż, ta cała zadyma wokół niego i jego rodziny średnio zrobiła na mnie wrażenie, sposób, w jaki to wszystko się rozegra do końca był aż za bardzo widoczny.
Jedynym plusem tej książki są wyraziste i plastyczne wręcz postacie. Polubiłam wszystkich (chyba tylko dla nich zacznę trzecią część) nawet Claire, której zarzucają mazgajstwo. Owszem, może i za dużo płacze i może to kogoś irytować, tym bardziej w czasach, kiedy płacz jest jakąś oznaką kalectwa (z autopsji), ale Claire jest przecież dziewczyną wychowaną pod kloszem, w ciepłym, rodzinnym otoczeniu, jak taka dziewczyna od razu ma stać się wojownikiem skaczącym w ogień na łeb na szyje? Na pewno bardziej by mnie denerwowała, gdyby właśnie taka była.  
I ostatni minus, o którym muszę napisać. Z sprawami miłosnymi pani Caine przedobrzyła, lubię słodkości, lecz tutaj aż się mdło robi, za dużo tego lukru, za dużo ochów i achów, ale to chyba nie jest wina tłumaczenia. 

Opinia w skrócie: Temat nie jest oryginalny, jeśli ktoś niedawno czytał zmierzch czy coś podobnego, a mania jeszcze mu nie przeszła, to na pewno spędzi miło czas z taką lekturą :) Postacie wykreowane naprawdę porządnie, ale nic poza tym nie udało mi się dostrzec. 

Następna recenzja? Właśnie się zastanawiam. Będzie to albo Zmrok Tim'a Lebbon'a albo Droga cienia :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...