Baron Arald, pan na zamku Redmont piętnaście lat temu przyjął pod swoje skrzydła czwórkę sierot - Willa, Horace'go,Alyss i Jennę. My poznajemy ich w kluczowym momencie ich życia, czyli Dniu Wyboru, kiedy to muszą wybrać swoją wymarzoną profesję. Wszyscy są pewni swego, tylko nie Will, którego najprawdopodobniej czeka praca w polu zamiast kształcenie się pod okiem mistrza. Chłopak pragnie zostać rycerzem, co miałoby być swego rodzaju hołdem do ojca - zmarłego w bitwie z Morgarathem i jego bandą wargali. Ale jak się okazuje, los miał co do niego inne plany, ponieważ zostaje uczniem Halta, zwiadowcy, na którego każdy podejrzliwie spogląda. Co się dziwić? Zawód zwiadowcy jest wręcz czymś legendarnym, podejrzanym i naprawdę mało kto o nich wie, słyszy się, że potrafią nawet stawać się niewidzialni.
Świat przedstawiony jest mało skomplikowany, a jednak barwny, gdzie każdy z nas czułby się jak w domu. Właściwie to cała książka jest taka - niewymagająca i ciekawa zarazem, a czy to nie jest najlepsza kompozycja? Autor dał swojemu czytelnikowy wszystko, co mógł, czyli swoją wyobraźnię i cudownie zadbaną historię, to się ceni panie Flanagan!
Bohaterowie mają wyraźnie zarysowane osobowości, są przesympatyczni, przez co łatwo się do nich przywiązać. Posunięciem na medal było to, że akcja nie skupia się wyłącznie na Willu, ale także na Horace'u, który w Szkole Rycerskiej nie ma lekko. Ciężkie treningi go wykańczają, tak samo jak parę starszych uczniów, którzy wybrali sobie go za cel w prześladowaniu - pobyt Horacego w szkole jest poważnie zagrożony.
"Ruiny Gorlanu" to świetnie napisana opowieść o przyjaźni, poświęceniu, sile wewnętrznej bohaterów i trudzie w podejmowaniu własnych decyzji. Może się wam wydawać, że to po prostu poprawna, byle jaka książka, historia w schemacie 'od zera do bohatera' ale autor zadbał o to, by książka niosła przesłanie i nadał jej należytej głębi. Aż nie mogę doczekać się, co będzie dalej, skoro przede mną jeszcze 9 tomów, a pierwsza część, która jest zaledwie początkiem już mnie zachwyciła. John Flanagan zawsze marzył o napisaniu książki i to własnie seria o Zwiadowcach przyniosła mu popularność, a jest to sława jak najbardziej zasłużona.
Polecam, książka w profesjonalny sposób dostarcza nam rozrywki, a to przecież dopiero pierwsza część, tylko zalążek tego, co czeka nas dalej. Więc jeżeli są jeszcze jakieś niedowiarki, niezdecydowane, czy jednak przeczytać, to ja zdecydowanie zachęcam! Nie ma na co czekać! Will rozpoczynając szkolenie na zwiadowcę daje początek bardzo wciągającym wydarzeniom, które czekają na waszą uwagę.
Ocena: 5/6 bardzo dobra
"The Ruins of Gorlan" - John Flanagan; Wydawnictwo Jaguar 2009, 350 stron; literatura australijska, przekład - Stanisław Kroszczyński, pierwszy tom serii Zwiadowcy/Rangers Apprentice
Aż wstyd, że jeszcze nie zaczęłam tej serii, ale się poprawię:D. Mam nadzieję, że książka wpadnie mi w łapki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Strasznie chciałabym zacząć tę serię, ale znając moje szczęście w bibliotece nie ma, a już mam ogromną listę książek do kupienia. Twoja recenzja jest zachęcająca, więc możliwe, że coś z listy wywalę :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam 6 tomów i wciąż nie mogę uwierzyć, że tak prosto i sympatycznie można pisać o rzeczach ważnych :)
OdpowiedzUsuńJedynie słyszałam o tej serii - mam nadzieję, że kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie!
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że słyszałam o tej książce dość sporo, jednak tak naprawdę jakoś nigdy nie przykładałam do niej większej wagi. Po prostu myślałam, że będzie to kolejna historia o rycerzach, ich waleczności, przygodach i miłości do pięknych pań. Oczywiście, w pewnym sensie się nie pomyliłam, ale w zasadzie dobrze byłoby położyć się teraz na leżaku z tą odprężającą lekturą w jednej ręce i z drinkiem z palemką w drugiej. Jedyną brakującą rzeczą do szczęścia jest pogoda, ale z nią nigdy nic nie wiadomo. ;)
Pozdrawiam,
Ew.
Jak miło poczytać tak pochlebną recenzję, uwielbiam "Zwiadowców" i właśnie oczekuję na swoją kolej do przeczytania tomu numer 9. Trochę Ci zazdroszczę, że tyle przygody wciąż przed Tobą. ;)
OdpowiedzUsuńJuż od tak dawna pragnę przeczytać serię "Zwiadowcy" i mam nadzieję, że ten moment w końcu nastąpi. :)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać, ale ja również nie zaczęłam jeszcze "Zwiadowców". Byc może uda mi się po nie sięgnąć w wakacje. Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja, muszę Ci powiedzieć, ze jak tylko będę miała chwilkę czasu to z pewnością wybiorę się po nią do biblioteki. Zainteresowałaś mnie tą lekturą ;) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;]
OdpowiedzUsuńPomyślę ;P A książka ma już u mnie dwa plusy: Jeden - twoja recenzja, dwa - lubię publikacje w tomach ^^
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest zachęcająca, ale nie będę się nakręcać na tą serię, bo w końcu zginę w natłoku serii, które chcę zacząć czytać ;P
OdpowiedzUsuńHeh, ja też jeszcze nie zapoznałam się dobrze ze "Zwiadowcami" - przeczytałam tylko pierwszą część :P Twoja recenzja narobiła mi chrapki, mam teraz ochotę zabrać się za tą serię, a przynajmniej na pewno nadrobię zaległości w te wakacje ;)
OdpowiedzUsuńZwiadowcy! ^^
OdpowiedzUsuńSeria przygód Will, Horace'a i Halta, krótko mówiąć, najlepsza jaką czytałam. "Ruiny" zostały napisane fenomenalnie, ale pan Flanagan nie spoczął na laurach. Dalsze części są równie ciekawe (jeśli nie bardziej), a oprócz niesamowitych opisach akcji, czytelnik tak się wczuwa, że kiedy bohaterowie poruszają się bezgłośnie próbując zakraść się do przeciwnika, on sam przerzuca kartki najciszej jak się da, by nie popsuć nastroju, który otacza go ze wszystkich stron - przyłapałam się na tym już z trzy razy! Wolę nie myśleć ile razy robię to naprawdę :).
Kocham tą serie obecnie zaczynam tom 5 ;] Przygody Willa i Halta oraz ich przyjaciół są niesamowite ;]
OdpowiedzUsuńAż wstyd się przyznać, jeszcze nie czytałam tej serii, mimo że całą mam w domu. Muszę się za nią zabrać :D
OdpowiedzUsuńMam wszystkie książki z tej serii, oprócz tej najnowszej. Szczerze mówiąc nie doczytałam jeszcze dwóch i Twoja recenzja przypomniała mi o tym, że czekają na mnie ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie, seria mi się strasznie spodobała, sposób pisania autora też.
Zgłasza się kolejna osoba, która nie miała jeszcze styczności z tą serią :) Po Twojej recenzji może zmienię ten stan rzeczy, wszak klimaty rycerskie to moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Czerwień powinna zalewać moje policzki, bo ja jeszcze nie sięgnęłam po tę serie i w najbliższym czasie raczej to się nie stanie, choć muszę przyznać, że recenzja zachęcająca, a sama książka wydaje się dość ciekawa ;)
OdpowiedzUsuń