sobota, 31 lipca 2010

Gudbaj

Wyjeżdżam jutro rano na wakacje. Rok temu był Egipt, teraz miała być Hiszpania, czy coś, ale nie dało rady, niestety, więc jadę w nasze polskie Tatry, jak zawsze :D Na całe dwa tygodnie, mam nadzieję, że wszystko pójdzie ok, bo nie mogę się już doczekać (ah, człowieku małej wiary) Tym bardziej, że chcę zaliczyć w tym roku Szpiglasowy Wierch, więć jestem uzbrojona w rękawiczki, buty na grubej podeszwie, no i przede wszystkim książki! Wstawiam Wam mój stosik, a właściwie rządek.Można powiększyć ;)



GONE chyba przedstawiać nie trzeba, doszło już jakiś czas temu z Merlina, ale postanowiłam sobie go zostawić specjalnie na wyjazd :))

Tim Lebbon - Zmrok: Księga 1 mrocznej sagi, nagrodzona British Fantasy Society Award dla najlepszej powieści 2007

Magia umarła. Straszliwa wojna wygnała Magów z Noreeli, świat pogrążył się w barbarzyństwie. Lecz magia może się odrodzić - za sprawą wyjątkowego chłopca. Chłopca, którego trzeba chronić przed Czerwonymi Mnichami… i przed Magami, którzy nie cofną się przed niczym, by zapewnić sobie triumfalny powrót…

Pozbawiona magii, zrujnowana i umierająca kraina, którą rządzi przemoc i zbrodnia, to świat, gdzie rozgrywa się akcja powieści Tima Lebbona - jednego z najzdolniejszych brytyjskich twórców dark fantasy, obdarzonego niezwykłą wyobraźnią. Jego książki zdobywają prestiżowe nagrody – m.in. British Fantasy Society Award i Bram Stoker Award – a ostatnio zainteresowały się nimi wytwórnie filmowe.

Khaled Hosseini- Tysiąc wspaniałych słońc: porzednia książka Hosseiniego zatytułowana Chłopiec z latawcem także zdobyła niebywałą popularność, a ostatnio została zekranizowana przez Marca Forstera. Osią fabuły rozgrywającej się w Afganistanie w ciągu ćwierć wieku, są dzieje dwóch kobiet, które zrządzeniem losu poślubią tego samego mężczyznę, despotycznego Rasheeda. Mariam ma zaledwie 15 lat, kiedy zostaje wysłana do Kabulu, by zostać żoną szewca. Druga bohaterka, ambitna i wykształcona Laila, w wyniku wybuchu bomby traci całą rodzinę. Po traumatycznych przejściach dochodzi do siebie w domu Rasheeda i Mariam. Stopniowo między kobietami rodzi się trudna przyjaźń.

To do następnego posta!  Życzę wszystkim 'fajnym' słonecznej pogody (jeśli lubicie) :D i sobie też przy okazji, może to coś pomoże :D 

czwartek, 29 lipca 2010

18. Kim Harrison- Umarli czasu nie liczą/ Once dead,twice shy

Ocena: 5/6 bardzo dobra

Moja przyjaciółka mówiła, że 'takie sobie'! Wcale nieprawda, mnie się podobało.
Bal maturalny kończy się dla Madison katastrofalnie. Dość, że ojciec wrobił ją w jakiś podstęp, to jeszcze  Żniwiarz Ciemności postanowił na nią zapolować.Wszystko kończy się... dziwnie i nic nie jest takie, jak być powinno. 
Na początku wcale nie byłam zadowolona, znowu jakaś emo-gothka (nie jestem pewna, czy powinnam pisać z h :d), wielka nonkonformistka, na siłę próbująca zwrócić na siebie uwagę, farbując końcówki włosów na różne kolory tęczy, wkładająca jaskrawo-żółte rajstopy i tenisówki w czachy! Nie zachwyciło mnie to. Tak, toleruje wybory ludzi w tej sprawie, nie mam nic przeciwko, ale autorka pozwoliła mi tak to odczuć.Potem stopniowo, zagłębiamy się w historię tej dziewczyny, w jej przeszłość, w jej doświadczenia i dowiadujemy się, że ma ona swoje powody do takiego zachowania i jest w pełni świadoma swego wyboru -  dopiero wtedy, gdy to zrozumiemy, zaczyna się prawdziwa zabawa, nagle znajdujemy się pośród bohaterów, przeżywamy wszystkie chwile razem z nimi, co więcej, chcemy poznać rozwój wydarzeń.
Niektórzy mówią, że ta książka wymaga strasznego skupienia, skupienia przez duże Ssss! Że bez przeczytania "bali maturalnych z piekła rodem" ta książka będzie dla nas czymś w rodzaju katorgi! Dla mnie nie było to takie straszne :) Czytałam inne książki, którym trzeba poświęcić o wiele więcej. Choćby nawet Droga Cienia.
W drugim tomie, który ma się ukazać we wrześniu, pokładam duże nadzieje :D Obym się nie zawiodła. 

Opinia w skrócie: Pomysł jest niby oklepany, a z czasem okazuje się, że zupełnie inny. Cierpliwości, dajcie Kim Harrison kilka stron i będziecie (powinniście :D) być zadowoleni, a może więcej niż zadowoleni? 

PS: Nie zwracajcie uwagi na okładkę, bo to istne nieszczęście i troche mnie z początku odrzuciła, chociaż i tak czytałam w pdf-ie :d 

poniedziałek, 26 lipca 2010

Wampiry z Morganville: Bal umarłych dziewczyn/ The Morganville Vampires: The dead girls' dance - Rachel Caine

3,5/6 może być

"Siedemnastoletnia Claire coraz lepiej radzi sobie w Morganville mieście, którym rządzą wampiry. Coraz lepiej dogaduje się ze współlokatorami chociaż nie są całkiem żywi. Coraz lepiej się bawi, dostaje nawet zaproszenie na studencki bal. Ale kiedy odkrywa, dlaczego została zaproszona, zaczyna się śmiertelnie bać..."
Dobra, zmieniam skalę ocen. To mój pierwszy blog z recenzjami (ku przypomnieniu :D), więc będę próbowała wszystkiego po trochu jak na razie.
Wiecie co, chyba robię się już za stara na takie książki, ale nie no przecież nie jestem jeszcze taka stara, wcale nie jestem stara! Powinnam czytać tę książkę z wypiekami na twarzy aż po ostatnią linijkę, ale tak nie było. Na prawdę się nad tym zastanawiam, bo prawie wszyscy Wampiry z Morganville oceniają wysoko, a ja wyjeżdżam z 3,5; nie mogę dać wyżej, tym bardziej, że czytając pierwszą część czułam się tak samo, jak teraz po skończeniu drugiej.
Co jest tematem książki - no oczywiście wampiry, wampiry i jeszcze raz wampiry, jak jest jakieś zagrożenie, to przeważnie stoją za tym wampiry, albo ludzie pragnący unicestwić/zrobić na złość wampirom. A potem wiadomo, zawsze ktoś przyjdzie na pomoc, trochę pokrzyczą i po balu. No ale czego się spodziewać po książce o tytule "Wampiry z Morganville" więc to powyżej mogłabym już pominąć, gdyby nie to sztuczne napędzanie akcji - Claire chce iść na wykłady, musi i koniec, cały dom jej odradza "Claire nie, nigdzie nie pójdziesz, nie pozwalam" a Claire idzie, więc wiem, że zaraz się stanie coś złego - a ta świadomość w ogóle nie pomagała mi w tym, by cieszyć się czytaniem.
Wypadałoby też powiedzieć o wielkiej aferze z Shane'm, której wynik 'poznajemy' na końcu. No cóż, ta cała zadyma wokół niego i jego rodziny średnio zrobiła na mnie wrażenie, sposób, w jaki to wszystko się rozegra do końca był aż za bardzo widoczny.
Jedynym plusem tej książki są wyraziste i plastyczne wręcz postacie. Polubiłam wszystkich (chyba tylko dla nich zacznę trzecią część) nawet Claire, której zarzucają mazgajstwo. Owszem, może i za dużo płacze i może to kogoś irytować, tym bardziej w czasach, kiedy płacz jest jakąś oznaką kalectwa (z autopsji), ale Claire jest przecież dziewczyną wychowaną pod kloszem, w ciepłym, rodzinnym otoczeniu, jak taka dziewczyna od razu ma stać się wojownikiem skaczącym w ogień na łeb na szyje? Na pewno bardziej by mnie denerwowała, gdyby właśnie taka była.  
I ostatni minus, o którym muszę napisać. Z sprawami miłosnymi pani Caine przedobrzyła, lubię słodkości, lecz tutaj aż się mdło robi, za dużo tego lukru, za dużo ochów i achów, ale to chyba nie jest wina tłumaczenia. 

Opinia w skrócie: Temat nie jest oryginalny, jeśli ktoś niedawno czytał zmierzch czy coś podobnego, a mania jeszcze mu nie przeszła, to na pewno spędzi miło czas z taką lekturą :) Postacie wykreowane naprawdę porządnie, ale nic poza tym nie udało mi się dostrzec. 

Następna recenzja? Właśnie się zastanawiam. Będzie to albo Zmrok Tim'a Lebbon'a albo Droga cienia :)

sobota, 24 lipca 2010

Mały bonus :D - łańcuszek + dwie fotki!

Jak na razie nie drażnią mnie specjalnie takie łańcuszki (bo większość podobno tak:P), to w końcu pierwszy na tym blogu. A zaproszenie zawdzięczam Paddington ;)  http://zlodziejka-ksiazek.blogspot.com/

1. Do jakiego kraju, miasta chciałabyś pojechać zainspirowana lekturą? 
Ojj Hiszpania :) Najlepiej Barcelona. Miałam jechać już w tym roku, ale niestety, nie wypaliło. A jeśli nie Hiszpania, to Los Angeles lub Floryda.
2. Jakie jest Twoje ulubione miejsce do czytania na wakacje?
Czytam wszędzie, gdzie mogę, byle było w miarę wygodnie :D No dobra, najbardziej lubię czytać na fotelu w dużym pokoju, ale że jest wiecznie zajęty, to rzadko biorę go pod uwagę :D
3. Poleć mi jedną książkę do przeczytania na wakacje.
Hmm, dla mnie lato to jak każda inna pora roku jeśli chodzi o czytanie, ale znam osoby, które drażni czytanie o mrozach i zamieciach, kiedy za oknem +30, więc proponuję Ogród wiecznej wiosny (poniżej :D) i Dom córek Sarah Kate-Lynch.
4. Jaka jest Twoja najnowsza lektura? Co zaczęłaś czytać?
Parę godzin temu zaczęłam Wampiry z Morganville część 2 (Bal umarłych dziewczyn) recenzja będzie wkrótce, bo to cieniutka książeczka, ale mogę już powiedzieć, że wrażenia są podobne jak podczas czytania Przeklętego domu.

Do łańcuszka zapraszam, oczywiście, moją imienniczkę Natyę :P której blog polecam, macie tam wchodzić! :P http://zabookowani.blog.onet.pl/  zapraszam również Ianową! :D (złowrogi śmiech)http://lunae-libri.blogspot.com/

Coś mi się tak pusto wydaje, więc dodam zdjęcia mojego kochanego przyjaciela, który od kwietnia ma oficjalnie 3 latka :)

Zdjęcie stare jak świat, ale do tej pory lubię eksperymentować z takim światłem i cieniami :) Aha, no i żadne zdjęcie nie jest przerabiane, stawiam raczej na 'naturalność zdjęć'  ale jak CZASEM trzeba to trzeba ;p (klik, żeby powiększyć)

16. Cristina López Barrio - Ogród wiecznej wiosny/ La casa de los amores imposibles


Ocena -5/6
Pozwoliłam sobie powiększyć okładkę, bo bardzo mi się podoba. Ogród wiecznej wiosny kupiłam podczas ostatniego wypadu do Empiku i szczerze powiem, że potrzebowałam czegoś takiego po Mrocznej nocy.
Opowieść zaczyna się wraz z pierwszymi latami XIX wieku, kiedy to złotooka Clara Laguna poznaje andaluzyjskiego myśliwego. Jak szybko zaczął się ten gorący romans, tak szybko się skończył, ponieważ jej ukochany nie może pozwolić sobie na ślub z TAKĄ kobietą - piękną, ale pochodzącą jednak z niższych sfer, w dodatku analfabetką, mieszkającą z matką-czarownicą w chacie na obrzeżach miasta. Nasza Clara nie chce uwierzyć w to wszystko, ale kiedy myśliwy zostawia ją brzemienną, chcąc nie chcąc musi uwierzyć w fatum rodu Laguna - każda kobieta jest skazana na nieszczęśliwą miłość, rodząc córki o tym samym piętnie. 
Książka jest otoczona woalem cudownego klimatu, który można aż wyczuć każdym zmysłem, który zagląda wgłąb naszej duszy i który aż da się wyczuć w powietrzu.Sam ogród rodziny Laguna zbuntowany przeciwko porom roku i kwitnący na okrągło przez 365 dni mocno oddziaływał na moją wyobraźnię, od razu przypomniałam sobie chwile, kiedy szłam w stronę działki otoczona piwoniami i mięsistymi tulipanami, kiedy babcia rwała róże do mojego wazoniku raniąc dłonie, kiedy zajadałam się puszystymi naleśnikami na serwetce w niebieską kratę. Tak, Ogród wiecznej wiosny jest przepełniony zapachami, barwami i zróżnicowanymi postaciami. 
Niektórzy mówią, że wątek staje się z czasem nudny, ale ja miałam takie wrażenie tylko na początku, Clara strasznie irytowała mnie swoją nieposkromioną chęcią zemsty, robiąc tym samym na złość tylko i wyłącznie własnej rodzinie, zagłębiając się coraz bardziej w tą swoją chorą egzystencję.Ulżyło mi trochę, gdy w końcu umarła - Ogród wiecznej wiosny to przecież wielopokoleniowa saga.

Opinia w skrócie: Ta książka to żywe kamyczki, układające się z czasem w kwiecistą, emanującą kolorami mozaikę. Warto z nią usiąść w nagrzanym przez słońce fotelu, by powoli smakować i delektować się każdą stronicą, a nie po to, by poznać jak najszybciej rozwój wydarzeń. Głównie dla osób obdarzonych romantyczną duszą :) A Ci, którzy stronią od wszelkich opisów, spragnieni wrażeń, z Ogrodem powinni sobie dać spokój.

środa, 21 lipca 2010

Mroczna noc/The darkest night - Gena Showalter


Ocena: 1,5/6 szkoda czasu

Jest to pierwsza część tej trylogii, czekała u mnie na półce dokładnie dwa miesiące i przed chwilą skończyłam.Postaram się jak najlepiej opisać moje odczucia, bo zauważyłam, że wiele osób na LC ma Mroczną noc w 'chcianych'  :) 
Ashlyn Darrow posiada niezwykły dar - gdziekolwiek się pojawi, słyszy rozmowy, które odbyły się w danym miejscu. Ma już tego dość, pragnie ciszy, spokoju, normalnego życia, więc pewnego dnia postanawia szukać pomocy pośród nieśmiertelnych wojowników (w tym Maddox'a, którego historię od pierwszych stron poznajemy), ukrytych w starym zamczysku w Budapeszcie. Jak się okazuje, są oni skazanymi na wieczną mękę grzesznikami, którzy wieki temu stanęli przeciwko bogom Olimpu. Ich kara jest bolesna - bogowie zamknęli w ich ciałach najstraszniejsze demony świata.
Pomysł dobry, reszta trochę mnie zawiodła. Już pierwszy rozdział starannie opisuje po co i z jakiego powodu nasi 'rycerze' popadli w niełaskę, co było ogromnym błędem - autorka powinna trzymać nas w niepewności przez dłuższy czas, zamiast już na dzień dobry zdradzać całą tajemnicę. Ashlyn pojawia się nieco później, co powoduje, że ona wciąż i wciąż zadaje pytania, na które już dawno znamy odpowiedź "dlaczego się tak zachowują?" no my już wiemy, dlaczego, więc moim zdaniem rozdział pierwszy powinien zniknąć. Ale czy tylko on? Mimo, że książka nie należy do długich - niewiele ponad 300 stron, to i tak skróciłabym ją o połowę. Gena Showalter skupiała się na rzeczach zbędnych.
Mroczna noc jest aż ciężka od erotyki, lepi się od seksu. Tam się biją, krew się leje, a tu proszę bardzo, nagle autorka przenosi nas w świat dzikich fantazji Maddoxa, o tym, na ile sposobów posiądzie swą ukochaną!  Ach.
Akcja odbywa się w przeciągu trzech dni. TRZECH DNI! A ja miałam wrażenie, jakby to trwało latami. Nagle się ktoś pojawi, narobi zamieszania, nasi skazańcy biją się, ratują nawzajem, potem znowu się ktoś pojawia, zamiesza, trochę się pokłócą i... mogłabym tak bez końca. Autorka jakby miała za dużo pomysłów, ale nie miała pojęcia, jak przelać wszystko na papier. Czułam się, jakbym jadła spaghetti z niebywale długimi kluskami i w zbyt gęstym sosie.
Co do bohaterów, to nie zrobili na mnie żadnego wrażenia, ani złego, ani dobrego. Jak mówiłam, autorka skupia się na rzeczach zbędnych. Ciągle się coś dzieje, nie mamy nawet okazji, by chociaż im się 'przyjrzeć' w wirze nieszczęść. Sam Maddox, jeden z głównych postaci, również nie zrobił  na mnie wrażenia,zwykły, porywczy mięśniak, kierowany żądzą i pragnieniem, który nie jest w stanie poradzić sobie z własnym demonem - Furią, o czym miałam wątpliwą przyjemność czytać nieustannie.
Dodam jeszcze jedno, pomimo, że wszystko dzieje się na terenie ponurego zamku, pośród chmary nieśmiertelnych o fantastycznych mocach, klimat jest nijaki.
Naprawdę zastanawiałam się nad tym, czy nie dać mocnej 3, ale nie miałam serca, pomysł był zbyt dobry, jestem pewna, że wiele innych autorów potrafiłoby zrobić z tego porządną książkę.

Kontynuacje, czyli Mroczną więź i Mroczną żądzę można już przeczytać, ja może i kiedyś sięgnę po tom drugi, ponieważ zaciekawiła mnie TROCHĘ postać Anyi, mam nadzieję, że Gena Showalter nie zepsuje tej mojej wątłej ciekawości :D

Opinia w skrócie: Pomysł powinien być zrealizowany zupełnie inaczej. Jest to czytadło na dwa, GÓRA trzy dni. Czytając Mroczną noc nie musimy się nad niczym zastanawiać, zanim jeszcze sformułujemy pytanie w głowie, to odpowiedź przychodzi linijkę niżej. Radziłabym przeczytać ją raczej jako e-booka, a pieniądze wydać na inną i lepszą.

PS. Mało jest recenzji (szczerze, to prawie wcale) Mrocznej nocy, a szkoda, bardzo ciekawa jestem opinii innych :)

poniedziałek, 19 lipca 2010

Ostatni tom trylogii [14] Licia Troisi - Kroniki Świata Wynurzonego 3 - Talizman mocy.

  

Ocena: 5/6 


No więc kolejną trylogię mam już za sobą. Zawsze wtedy dopada mnie coś w rodzaju melancholii, przyswajam myśl, że to już koniec, przypominam sobie najlepsze fragmenty. Ale teraz ten stan trwał krócej. Owszem, bardzo przywiązałam się do bohaterów, do Świata Wynurzonego i do jego cudów, więc Licia Troisi (całe szczęście!) dała swoim fanom pocieszenie pod postacią Wojen Świata Wynurzonego. Muszę ją kupić jak najszybciej :P
Przed Nihal i Sennarem stoi kolejne ważne zdanie, pełne zapomnianej już elfickiej magii i, oczywiście, niebezpieczeństw. Muszą znaleźć osiem magicznych kamieni, chronionych przez strażników w każdej krainie - jak poradzą sobie podczas tej trudnej wyprawy? Czy Nihal upora się ze wszystkimi wątpliwościami, odnajdzie dawną siłę?
Talizman Mocy jest jak najbardziej godny miana ostatniego tomu i jeśli chodzi o mój osobisty ranking, to stoi na równej pozycji z tomem drugim, który również mi się podobał. 
Nie dałam jednak oceny 6/6, dlatego że miejscami nudna robiła się ta ich wyprawa, na początku zawsze jest ciekawiej, ale potem chciałam już tylko, by brali te cholerne kamienie z sanktuariów i jak najszybciej doszli do następnych. Dobrym rozwiązaniem były tzw. "przerwy", czyli rozdziały o zdarzeniach, mających miejsce z dala od naszych głównych postaci, jak na przykład problemy gnoma Ido (nauczyciela Nihal) czy walki Wolnych Krain z Tyranem, dzięki temu nie było aż tak strasznie :) 
Miejscami denerwowała mnie też narracja, za dużo uczuć w nieodpowiednich momentach (odbywa się decydujące starcie, a autorka pozwala sobie na opisanie dogłębnych uczuć, myśli, wciskając jeszcze coś o zachodzie krwawego słońca i smugach dymu nieopodal) Tak, lubię opisy, ale nie tak często i nie w takich chwilach! To psuło całą scenę grozy! Momentalnie schodziło ze mnie tak potrzebne napięcie, więcej akcji, żwawsze te opisy powinny być, żwawsze, jak u Sapkowskiego, a nie ślamazarne "myślałam/chciałabym/powinnam/nie mogę/chcę"

Opinia w skrócie: książka lekka, łatwa i przyjemna. Zdecydowanie dla tych, którzy stawiają pierwsze kroki w tego typu fantasy. Bez wampirów i wilkołaków (bo niektórych chyba drażnią coraz bardziej :P)   

sobota, 10 lipca 2010

Opowieści sieroty: W miastach monet i korzeni/The Orphan's Tales: IN the Cities of Coin and Spice - Catherynne M.Valente

Dłuugo się zastanawiałam nad tym, czy to pisać.Tom pierwszy W ogrodzie nocy kupiłam dokładnie 20.06.2009 r (tak, zapisuję takie daty na książkach), a kontynuację, czyli W miastach monet i korzeni porzuciłam w połowie i właśnie niedawno postanowiłam znowu do niej wrócić, hm. 

Może jestem w jakiś sposób ograniczona, może za głupia, może brak mi wyobraźni, może brak mi logiki, która jednak kryje się pod tymi wszystkimi abstrakcyjnymi historiami, może jestem za nerwowa, ale ta książka drażniła mnie momentami okropnie. Kiedy bohaterowie już wszystko wiedzieli, ja dalej byłam nie wiadomo gdzie, wracałam do wcześniejszych rozdziałów, kartkowałam, moje oczy prześlizgiwały się po literach dalej nie widząc nic konkretnego. Ile ja się namęczyłam, ile nastękałam, z tym światłem Gwiazd zamiast krwi po jakimś czasie już w ogóle mi się pomieszało, a gdzieś na początku, kiedy mąż zjadał swoją żonę, z detalicznymi i jakże sugestywnymi opisami tego, jak wylizywał jej kruche kosteczki, to czułam się dziwnie.
Miałam ochotę dosłownie wyrywać włosy z głowy, czym średnio bym sobie ulżyła, BO ostatnio byłam u fryzjera. W żadnej recenzji nie pisze, że chwile z tą książką to będzie jak kilka dni z sadystą i masochistą w jednym.Momentami czułam się, jakby strony wysysały ze mnie energię, a gdy z głośnym trzaskiem zamknęłam książkę i wściekle rzuciłam na półkę nie doznałam ulgi, wręcz przeciwnie - "ona będzie mnie dręczyć" pomyślałam, tak więc zmusiłam się do uspokojenia nerwów, skupiłam, dotarłam malutkimi kroczkami do końca i... no i zrobiło mi się przykro. Zdałam sobie sprawę, że podczas moich aktów użalania się nad sobą, pocierania nerwowo głowy czy stukaniem okładką w czoło Opowieści sieroty powoli, z gracją, rzuciły na mnie czar, permanentny urok, powłokę.Gdzieś w głębi mnie wyrył się ten magiczny i kunsztowny klimat, przez który aż trudno teraz spoglądać na otaczającą mnie codzienność i którego nie pozbędę się nigdy, nawet jakbym tego bardzo chciała.


Czy polecić? Nie wiem, trudno mi powiedzieć, czy odczujecie to samo. Mogę jedynie zagwarantować barwny język, kwieciste metafory i wielopoziomową przygodę. Czy to dobra książka dla młodszych? Też nie wiem. Trudno mi już teraz powiedzieć, czy w wieku 9 czy tam 7 lat chciałabym czytać o chłopcu, który musiał urwać własną rękę, by z jego kości zrobiono monety. (tak, powtórzenia zamierzone) I wiecie co? Chyba lubię, jak mój mózg męczy się i niecierpliwi od nadmiaru zbieżnych informacji, bo mam zamiar sięgnąć po Palimpsest, kolejną powieść Valente... 

Między życiem i śmiercią, snem i jawą, przy dworcu kolejowym poza krańcami świata znajduje się miasto Palimpsest. Trafienie do niego jest cudem, tajemnicą, darem i przekleństwem; podróż jest zastrzeżona dla tych, którzy zawsze wierzyli, że istnieje jeszcze inny świat poza tym, który na co dzień postrzegamy. Ci, który dane jest do niego trafić, zostają naznaczeni - po upojnej nocy na ich skórze pojawia się wytatuowana mapa cudownego miasta. Do tego królestwa pociągów-widm, lwich kapłanów, żywych kanji i kanałów pełnych śmietanki przybywa czworo podróżnych: Oleg - ślusarz z Nowego Jorku; November - pszczelarka; Ludovico - introligator, specjalista od oprawiania białych kruków; i młoda Japonka imieniem Sei. Każde z nich straciło coś ważnego - żonę, kochanka, siostrę, cel w życiu. to, co znajdą w Palimpseście, przejdzie ich najśmielsze wyobrażenia.

Cudownie napisany i zachwycająco pomysłowy Palimpsest to książka dla wszystkich tych, którzy kochają stare mapy i odczuwają tęsknotę na dźwięk turkoczącego nocą pociągu. Współczesne arcydzieło, opowiedziane niepowtarzalnym głosem i z wyjątkową wrażliwością.

Opowieści sieroty wprowadziły czytelników w niepowtarzalny i odurzający świat wyobraźni Catherynne M. Valente. Tym razem autorka tworzy lirycznie erotyczne miejsce magiczne, w którym groteska miesza się z pięknem, a podróż do niego zaczyna się od pocałunku nieznajomego. 



Szczerze powiem, że trochę się zmęczyłam, by jako tako określić moje własne odczucia i ubrać je w słowa, wyszło kulawo chyba. 
A na koniec muszę powiedzieć (już nie widziałam, gdzie to wcisnąć) że cykl książek z cyklu Uczta wyobraźni charakteryzują się przepięknymi okładkami, serio, jedna w jedną mi się podobają ;d
  
Wracam do Kronik Świata Wynurzonego, które zapowiadają się świetnie.


EDIT: Jak tak czytam to, co napisałam, to jestem pod wrażeniem (nie, raczej jestem zażenowana) tym, że mój umysł potrafi być tak okropnie chaotyczny, albo... nie wiem, ta książka podziałała na mnie strasznie! Aż się zdziwie, że ktoś skomentuje.

czwartek, 8 lipca 2010

[12] Licia Troisi - Kroniki Świata Wynurzonego 2 - Misja Sennara


Uff jak dawno mnie tu nie było! Zaniedbałam bloga strasznie, myślałam, że w te wakacje będę miała więcej czasu na recenzje, no ale dobra, właśnie przed chwilą skończyłam drugi tom Kronik Świata Wynurzonego. Pierwszą (Nihal z Krainy Wiatru) przeczytałam jakiś czas temu i moja ocena wahała się między dobrą a średnią, dlatego że główna, rozwydrzona do bólu bohaterka denerwowała nudną już po jakimś czasie przekornością.

lecz całokształt był ogólnie dobry, w sumie...

W tomie drugim Sennar, najlepszy przyjaciel naszej ostatniej na tym świecie pół-elfki, czyli Nihal, wyrusza do zapomnianego przez lata Świata Zanurzonego, by tam szukać pomocy w wojnie z niepokonanym Tyranem, w czym jest duży problem -  nikt nie ma stu procentowej pewności, czy ten kraj w ogóle istnieje aż do tej pory. 

Cóż, po recenzji jednego pana na wirtualnej polsce do Misji Sennara podchodziłam dość sceptycznie, od tak, z półki wyciągnęłam, żeby zabić nudę podczas wyjazdu, ale ja szczerze powiem, że książka jest dobra, naprawdę dobra. Spełniła wszystkie moje oczekiwania, przede wszystkim (bo na tym zależało mi najbardziej) główna bohaterka stała się prawdziwą wojowniczką z głową na karku, świadomie podejmującą ryzyko, nie tylko po to, by dać ujście nadmiernej energii, owszem, wciąż szuka swojej drogi w świecie maltretowanym wojną i bólem, ale tym razem robi to w sposób o wiele bardziej racjonalny. 

Ogółem Licia Troisi wykonała kawał dobrej roboty i sądzę, że książka jest godna polecenia :) 

Włoszka wydała także Wojny Świata Wynurzonego, ktoś czytał? Bo tak się właśnie nad nią zastanawiam, kiedy patrzę na ostatni tom kronik, leżacy sobie na biurku ;p

No i właśnie, moje najważniejsze pytanie, które pod pretekstem recenzji chcę zadać: Do kupujących na dobraksiazka.net, ja właśnie chciałam zrobić tam zakupy, ale od kiedy można załapać się na darmowy odbiór ? (czyli w Matrasie, mam tam niedaleko) Trzeba kupić książki za określoną cenę, czy niekoniecznie?Z góry dzięki za odpowiedź.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...