Aaron jest zwykłym chłopakiem i wcale mu to nie przeszkadza - po smutnych przeżyciach w dzieciństwie cieszy się każdą chwilą spędzoną ze swoimi zastępczymi rodzicami, niestety, jego plany na przyszłość zostaną pogrzebane, ponieważ Aaron wariuje! A tak mu się przynajmniej zdaje, gdy zaczyna rozumieć obce języki, w tym hiszpański, którego nie uczył się nigdy, albo rozumie szczekanie własnego psiaka. Dość dziwne? Nic nie może być już dziwne, gdy rozpocznie się wojna, albo stanie się oko w oko z przedstawicielem Niebiańskich Zastępów.
Po tej książce na pewno spodziewałam się czegoś lepszego, naprawdę. Zacznijmy od głównego bohatera, który dla mnie jest lekkim nieporozumieniem. Wyobrażałam go sobie od strony charakteru zupełnie inaczej, a on dosyć, że minął się z tą moją wizją, to jeszcze poszedł w najgorszą możliwą stronę, kiedy czytałam jego wypowiedzi w stylu "Wprawiłeś mnie w zakłopotanie", "Powinienem się wstydzić" lub o jego reakcji na propozycję wspólnego lunchu z najładniejszą dziewczyną szkoły (przerażenie, stres i prawie-płacz) waliłam książką w głowę. Czy on mógłby chociaż zapalić zapałkę w domu bez wyrzutów sumienia? Zepsuł mi całą przyjemność z czytania i jedyne, czego oczekuję od drugiego tomu to przemiany osobowościowej tego pajaca.
Drugi bohater, który dobrze wypadł tylko w bawieniu się moimi nerwami, to Werchiel, toż dopiero pajac! - mhhroczny anioł działający w imię Stwórcy. Do tej pory mam przed oczami jakąś postać z kreskówki nerwowo wymachującą mieczykiem gdy sobie go wyobrażam, jakaś parodia, no dosłownie. Prócz tego, że używał małych dzieci jako psy gończe na Nefilimy, nie ma w nim kompletnie nic przerażającego, może jestem bardziej odporna i mniej wrażliwa na pewne sprawy, ale serio nie wzbudził we mnie dreszczy, nie zrobił nic, co szczególnie bym zapamiętała, nie mówiąc już o strachu, wypiekach na twarzy czy szoku. W następnej części nawet jakby urządził rzeź to pewnie i tak wszystko zepsuje tą swoją pseudo groźną gadaniną. Niech on zginie! Ale że to jeden z głównych bohaterów, szybko go szlag nie trafi.
Jak już powiedziałam, liczyłam na klimat, ciekawych bohaterów i ogólnie na zajmującą lekturę, a wyszło jak wyszło, wciągnęłam się tak trochę dopiero od 266 strony, kiedy sama książka liczy 317...
Mam dziwne przeświadczenie, że autora byłoby stać na coś lepszego, chcąc nie chcąc muszę dodać, że w "Nefilimie" zdarzają się ciekawe przebłyski, po prostu wszystko jest jakby uładzone, takie "ugrzecznione", by stworzyć książkę dla odpowiedniego odbiorcy. Zawiodłam się i jestem z tego powodu wściekła, tyle oczekiwałam!
Ocena - 2,5/6 poniżej oczekiwań
"The Fallen" - Thomas E.Sniegoski; wyd. Jaguar 2010, 317 stron; literatura amerykańska, przekład - Tomasz Illg; tom 1 serii Upadli