poniedziałek, 30 lipca 2012

Seria "Inne Anioły/Strange Angels" 1-3 - Lili St.Crow

Po przeczytaniu opisu książki byłam zachwycona, wiedziałam, że książka będzie dla mnie idealna. Jednak szybko okazało się, że opis a książka to mniej więcej taka para jak film i prawdziwe życie, czyli różnica może okazać się SPORA.
Po pierwsze, "Inne Anioły" to nie jest książka ani mroczna, tym bardziej romantyczna. Koncepcją przypomina mocno genialny serial "Supernatural", lecz jakościowo nie mają ze sobą nic wspólnego. Kolejna rzecz, która mija się z prawdą to opis naszej bohaterki, Dru Anderson, samotna? Być może. Wrażliwa? Po dłuższym namyśle można się niechętnie zgodzić, ale niebezpieczna? Dru jest kompletnie zagubiona w Prawdziwym Świecie, do którego przygotowywał ją przez całe życie ojciec - łowca wszlkich, nadnaturalnych stworzeń, jej niewiedza wydawała się dość załosna po wieluletnich treningach i lekcjach.
Muszę przyznać, że z początku czytało się całkiem przyjemnie, klimacik był, dało się wyczuć tajemniczą atmosferę siedząc z ojcem Dru przy szklance whisky, jednak po jego śmierci wszystko zaczęło się niemiłosiernie wlec. Do tego autorka miała bardzo brzydki nawyk powtarzania wszelkich krzywd, jakich Dru doznała od samych narodzin, wałkowała i analizowała tę listę raz po raz, bezustannie, doprowadzając mnie do szału.
Akcja podzielona jest pomiędzy dom Dru, market, w którym zdarzyło jej się nocować i, okazjonalnie, szkołę, więc nie ma się co dziwić, że nie dzieje się właściwie nic godnego uwagi. W domu Dru użala się nad sobą, przerywając czasem swe nudne dywagacje, by opowiedzieć, co jej przyjaciel Graves przygotował na obiad, lub co miałaby ochotę porobić, ale trudne życie jej nie pozwala. W markecie również nie ma co liczyć na wrażenia, a w szkole? Jak to w szkole - nudy. Występuje oczywiście dość klasyczny, powtarzany nałogowo w amerykańskich filmach podział społeczności szkolnej, czyli cheerleaderki ze swoimi chłopakami z drużyny na czele drabiny, a na dole cała reszta bezkształtnej masy. Występuje również nauczyciel-ciemiężyciel, a jakże! Pani Bletch jest prawdziwą kosą i łatwo się domyślić, że to właśnie z nią Dru będzie miała prawdziwy problem.
Ogólnie "Inne Anioły" są dość ubogie nie tylko stylistycznie, ale również w bohaterów i mam na myśli przedewszystkim brak tego mrocznego charakteru, przed którym czytelnik czułby respekt, którego motywy byłyby w stanie nas zaciekawić. To właśnie najbardziej boli mnie w książkach, kiedy ten wirtuoz zła zamiast intrygować, może i przerażać, wzbudza jedynie śmiech. Szkoda, jestem osobą, która potrafi docenić tę "mroczną stronę".    
Rzadko postanawiam przeczytać kolejne części serii, kiedy już pierwsza okazuje się słaba, ale chyba zrobię wyjątek. Mam pod ręką następne trzy tomy, a że takie książki są niedługie i czyta się je właściwie ekspresowo, chcę je ocenić i zrobić jeden wielki (i pierwszy taki) post o całej serii :)

Ocena: 3/6 słaba


"Strange Angels" - Lili St.Crow; Wydawnictwo Amber 2010, 304 strony; literatura amerykańska, przekład - Ewa Skórska, tom I cyklu Inne Anioły/Strannge Angels




W tej części na Dru czeka wiele zamian, ponieważ zostaje wysłana do Scholi (Hogwart to z całą pewnością nie jest, ale zawsze stanowi lekkie urozmaicenie po bolesnych dłużyznach w "Innych Aniołach"), gdzie dhampiry i wilkołaki chwilowo koegzystują ze sobą i trenują, by unicestwić  najpotężniejszego wampira - Siergieja. Wszyscy obiecali jej, że właśnie tam będzie bezpieczna, ale zdrajcy czają się wszędzie, a Dru tym razem musi zadbać o siebie sama. W pewnym momencie zaczęłam nawet jej współczuć - nieustanne kłamstwa osób zaufanych, niepewność i strach to nie są rzeczy godne pozazdroszczenia, ale powrót autorki do analizowania "Nieszczęść z życia Dru" spowodował, że moje współczucie wyparowało.
Relacja Dru-Graves także uległa znacznej zmianie, dlatego że Graves wreszcie nabiera charakteru! Nie jest już zółtodziobem i w Prawdziwym Świecie radzi sobie o niebo lepiej, niż nieszczęśliwie (i wciąż) zagubiona Dru. Mnie się podoba taki układ, Graves polegający wiecznie na swojej niedouczonej przyjaciółce to zdecydowanie słabsza wersja. Jeśli ktoś liczył na nowych bohaterów to owszem, przybyło ich trochę, jednak zlali się w bezbarwną zbieraninę kłócących się bez powodu wampirów, bądź wilkołaków. Mastera zła wciąż brak, pojawia się jedynie osoba z zaledwie zadatkami na ten tytuł (mówię o Milady Annie), ale jest to moje osobiste przypuszczenie.
"Zdrada" jest trochę lepsza od poprzedniczki, jednak nie jest to progres, za jaki można autorkę pochwalić, dlatego ocena pozostanie taka sama.


Ocena: 3/6 słaba


"Betrayals" - Lili St.Crow; Wydawnictwo Amber 2010, 312 stron; literatura amerykańska, przekład - Ewa Skórska, tom II cyklu Inne Anioły/Strannge Angels.




Ciąg dalszy szalonego życia Dru, którego mam już po dziurki w nosie. Miałam ambicję, by zrobić post o całej serii, jednak spasuję. Styl autorki, jej warsztat - nie ewoluują. Wciąż popełnia te same błędy, książki są coraz bardziej chaotyczne, a jakby tego było mało, postanowiła wprowadzić najprostsze rozwiązanie w tworzeniu "miłosnego dramatu" - trójkącik! Oczywiście najgorszy z możliwych, kiedy dokładnie wiemy, kto powinien zostać wybrankiem. Ale gróźdź do trumny autorka wbiła wtedy, kiedy w wielkiej Radzie Wampirów posadziła cudownych nastolatków, w dodatku opisując ich jak przedszkolak obrazek, wpychając wszystko do "jednego wora" - ten blond włosy (kolor oczu twarz), tamten czarne(kolor oczu, twarz), trzeci brązowe(kolor oczu, twarz), czasem dodając miłe dodatki typu ubranie czy wzrost. 
Żeby była jasność - nie spodziewałam się niczego wyjatkowego, miałam nadzieję, że utrzyma "dopuszczalny do czytalnia" poziom poprzedniej części, ale tak się nie stało. Gdyby był chociaż jeden, jedyny bohater, który utrzymałby mnie przy tej serii, ale tego również brak, nikogo nie znienawidziłam, ani nie polubiłam, pozostałam neutralna do samego końca, co jest najgorszym scenariuszem dla czytelnika. Wiem, że wyżej wspominałam o Annie, ale postanowiła zostać zazdrosną, żałosną namiastką "czarnego charakteru".
Chciałabym także napisać o paru podobieństwach z Harrego Pottera, które mnie dość drażniły - wszyscy boją się imienia Sergieja i jako zamiennik używają na przykład "Ten, o którym się nie mówi". Druga,bardziej rażąca rzecz to "zwierzący aspekt" wampirów, który porównać można tylko do expecto patronum, tylko bez różdzki.
Nie polecam, książki są przegadane i bez wyrzutów sumienia można zajrzeć na ostatnią stronę, by zorientować się we wcześniejszych wydarzeniach. Jedyna ich zaleta to szybkie tempo czytania, chociaż teraz mam wątpliwości, czy to RZECZYWIŚCIE można nazwać zaletą.


Ocena: 2,5/6 poniżej oczekiwań 

"Jealousy" - Lili St.Crow; Wydawnictwo Amber 2011, 304 strony; literatura amerykańska, przekład - Ewa Spirydowicz, tom III cyklu Inne Anioły/Strannge Angels.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...