czwartek, 3 marca 2011

Jestem Numerem Cztery/I Am Number Four - Pittacus Lore

Zarówno książka jak i jej ekranizacja to nowości, więc ja (jak przystało na miłośnika książek) dla porównania przetestowałam obie rzeczy. Jak wrażenia? Wszystko opiszę w dzisiajszym, takim luźniejszym poście.
Planeta Lorien świetuje, wszędzie fajerwerki i radość, nastała przecież ta dwutygodniowa pora roku, kiedy oba księżyce pojawiają się po przeciwnych stronach horyzontu. Wszystko kończy się jednak katastrofą - Modagorczycy postanowili zaatakować, zniszczyć obcą planetę, tak jak zniszczyli własną.
Dziewięcioro obdarzonych Dziedzictwem wraz ze swymi Stróżami osiedlają się na Ziemi. Ze względu jednak na urok rzucony w dniu opuszcznia rodzimej planety muszą się rozststać - póki żyją osobno, Modagorczycy mogą ich zabić tylko w kolejności numerów.
Głownym bohaterem jest Czwórka - chłopak, który puścił Lorien w wieku 4 lat. On i jego Stróż Henri prowadzą koczowniczy tryb życia - gdy pojawia się chociaż cień zagrożenia uciekają w poszukiwaniu nowej kryjówki.
John pragnie stabilizacji, której na próżnodoszukiwać się w jego sytuacji - najdłuższy pobyt trwał 9 miesiący na Florydzie, gdzie ukrywał się jako Daniel Jones. Cała historia zaczyna się epilogiem, z którego dowiadujemy się, że Numer Trzy został unicestwiony - wiadomo, kto jest następny. Daniel więc przybiera więc nowe imię - John Smith i ucieka z Henrim do Paradise w stanie Ohio. Tam John chcąc zachować pozory normalności i choć przez chwilę poczuć się jak zwykły nastolatek rozpoczyna naukę w pobliskiej szkole, gdzie spotka kogoś, dzięki komu odzyska wiarę w lepszą przyszłość.
Książka jest przyjemna, a sam pomysł na fabułę sam w sobie jest niezwykle ciekawy. Fakt, do książki podeszłam z ogromnym podekscytowaniem, ale strona po stronie te uczucia po prostu zanikały, by znowu powrócić dopiero pod koniec - autorom (pod przezwiskiem Pittacus Lore kryje się dwóch panów) wizja nastoletniej miłości przysłoniła wszystko inne, odnoszę nawet wrażenie, że przez to zaniedbali główną koncepcję fabularną.
Przez połowę książki nie dzieje się kompletnie nic, wygląda to mniej więcej tak - Henri zrobił kawę, spotykam się dzisiaj z Sarą, poszedłem do Sary, zadzwoniłem do Sary, wziąłem prysznic, jedynymi ciekawymi przebłyskami to treningi naszego bohatera, albo opowieści z czasów przed wojną.
Kolejny minus to konstrukcja postaci Henriego i Johna, ten pierwszy zachowuje się sztucznie, w moim odczuciu nie miał nic wspólnego z pokrzywdzonym człowiekiem, z kimś, kto stracił tak wiele. Drugi bohater jest kolejną ofiarą autorów, jak już wspomniałam, za bardzo skupili się na wątku miłosnym - nie wiemy jak wygląda John (chyba, że wystarczą nam informacje o bicepsach i atletycznej budowie ciała), czego nie można powiedzieć o jego dziewczynie, trudno zapomnieć, opisy jej urody pojawiają się za często.
Książka w moim odczuciu jest taka sobie, nie jest bardzo dobra, ale też nie zasługuje na spalenie, końcówka tego tomu może wywołać dreszcz i nie mogę się doczekać, gdy spotkamy resztę Numerów, czuję, że wtedy to dopiero się rozkręci.
Film (chociaż mówię to z ciężkim sercem) jest o wiele, wiele lepszy i już zalicza się do moich ulubionych, neutralizuje po prostu wszystkie wady książki, z chęcią obejrzałabym go jeszcze raz, ech, co za czasy! Żeby film był lepszy od książki? Kosmos.
Przeczytałam taką plotkę na jakimś portalu, że jednak nie będzie sequelu do tego filmu, no cóż, z jednej strony mnie to cieszy, a z drugiej nie - film jest fantastyczny według mnie, lecz gdyby ta plotka okazała się prawdą, Alex Pettyfer (w filmie John Smith) mógłby się skupić na czymś innym ;) - nie od dziś wiadomo, że dostał propozycję roli Jace'a Lightwooda w ekranizacji Darów Anioła, a ja trzymam kciuki, by się zgodził :)
Teraz obżeram się na całego pączkiem z adwokatem, mniam, mam nadzieję, że sobie nie żałujecie raczej :d

20 komentarzy:

  1. Jestem zacofana bo o książce i filmie w ogóle nie słyszałam :/
    Mam mieszane uczucia co do ksiazki, szczególnie że z dystansem o niej piszesz ale film chętnie obejrze :-)

    Też już zaliczyłam pączka z adwokatem, to mój ulubiony smak :-), tylko gdzie spalić te kalorie .....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooj, ja bardzo chcę zobaczyć film,a teraz to już w ogóle :D Na książkę muszę zapolować, bo mimo wszystko mnie ciekawi. Ale ładniej by było, gdyby okładka książki wyglądała jak plakat filmu. Alex jest boski :D

    Aaa ja jadłam z różą pączki ;P Masakra, tuczące. Ale co mi tam! Obfitego Tłustego Czwartku :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już od jakiegoś czasu chcę zobaczyć ten film i przeczytać książkę. Muszę to zrobić w końcu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio oglądałam trailer filmu i miałam niesamowitą chętkę go oglądnąć, jednak czytałam zbyt negatywne opinie. Chyba wybiorę się na film skoro mówisz, że lepszy od książki (na ogół jest odwrotnie).
    Jak na książkę wpadnę w bibliotece, to wypożyczę :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Odkąd weszło do kin, mam straszną ochotę i przeczytać i obejrzeć. Szczególnie, że gra takie ciacho xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm mam to książkę na swojej liście do przeczytania. Często się zdarza, że film jest lepszy od książki, może dlatego że jest bliższy naszym wyobrażeniom. Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wielką ochotę i na książkę i na film! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie oglądałam filmu, ale wydaje się ciekawy, co do książki to odkąd zobaczyłam, że istnieje to mam ochotę ją przeczytać ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Slyszałem o filmie ale nie zdawałem sobie sprawy z tego że jest to ekranizacja. Jeśli kiedykolwiek zobaczę ją w bibliotece, od razu wypożyczę, bo film też mam zamiar zaliczyć.:)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Za fantastyką przepadam, więc - tak jak Ty - nie omieszkam zapoznać się z książką i filmem (a Pettyfer mógłby się zabrać za Miasto Kości - popieram;))

    OdpowiedzUsuń
  11. Po oglądnięciu krótkiego zwiastuna filmu "Jestem Numerem Cztery" pierwszym przypuszczeniem było że to kolejny, typowy przebój dla nastolatek. Jednak po przeczytaniu Twojej opinii w pewnym sensie zmieniłem zdanie i jestem ciekaw cóż takiego kryje się pod tym tytułem. Czy książka czy film, tego jeszcze nie wiem, ale raczej to drugie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdy widziałam reklamę filmu, oczywiście zwróciłam uwagę na Alexa (no bo jak inaczej? Mam nadzieję, że będzie on grał Jace'a i zrobi to świetnie). Nie wiedziałam, że to ekranizacja, dopóki nie przeczytałam tego na jakiejś stronie. W każdym razie, od razu zapragnęłam przeczytać tę pozycję. Nadal mam zamiar to zrobić (oczywiście przed obejrzeniem filmu).
    Co do wyglądu Johna - najlepiej dać mu postać Alexa :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Książkę chyba sobie odpuszczę, jednak film po prostu muszę obejrzeć! ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Tu mnie zdziwiłaś, jako że film bardzo mi się podobał (zwłaszcza zakończenie, tak jak Ty nie mogę doczekać się poznania innych numerów), a za książkę, tak szczerze miałam zamiar się zabrać, ale teraz już tak nie za bardzo... Nie chcę popsuć dobrego wrażenia :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaprosiłam Cię do zabawy na swoim blogu. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam pojęcia, że to film na podstawie książki. Z chęcią go obejrzę, ale książkę chyba sobie daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Już dawno chciałam obejżeć ten film, ale jakoś nie mam czasu wybrać się do kina :( Co się tyczy książki, to raczej jej nie kupię :P Choć chętnie bym ją przeczytała,tak z ciekawości - może dorwę ją kiedyś, w jakiejś bibliotece xD

    OdpowiedzUsuń
  18. Film obejrzałam i nie zrobił na mnie większego wrażenia, ale ciągle mam złudną nadzieję, że książka okaże się lepsza. Ale po Twojej recenzji myślę, że chyba najpierw zacznę od ebooka ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie bardzo rozumiem dlaczego dla Ciebie ten film jest lepszy od książki. W moim odczuciu to jedna wielka katastrofa. Pominięto ważne informacje - podane w książce. Gdybym oglądała sam film, nie znając wcześniej treści wydawnictwa - nie wiedziałabym o co w ogóle chodzi.
    Widzę (z zamieszczanych w necie komentarzy), że odtwórca głównej roli to aktualnie jakieś bożyszcze nastolatek - być może stąd ten zachwyt nad filmem...

    Tym, którzy jednak mają ochotę sięgnąć po książkę - szczerze polecam. Fantastykę czytam od jakichś 30 lat, to spore doświadczenie... "Jestem numerem cztery" pochłonęłam praktycznie w 3 dni (odejmując czas na pracę i domowe obowiązki). Nie mogę się doczekać kolejnej części. A jeśli ktoś znów zechce zabrać się za ekranizację - z pewnością nie będę na nią tracić czasu.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać coś więcej, niż "przeczytam","nie przeczytam", czy "nie jestem zainteresowana/y" - zachęcam do dyskusji! Za wszelkie rady dotyczące bloga/recenzji będę wdzięczna.
Dziękuję za komentarze! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...