Od tak dawna chciałam przeczytać tę książkę, że po pewnym czasie już nawet o niej zapomniałam.Jednak wraz z pierwszymi stronami to dawne uczucie powróciło i tak melancholijnie dość zaczęłam przygodę z Wojnami czarownic.
Anáid kąpie się się w blasku księżyca i tańczy w wiosennym deszczu, a wszystko w towarzystwie swojej matki - ekstrawaganckiej, pięknej, nieco egoistycznej Selene. Mimo to życie czternastoletniej Anáid nie jest łatwe, w szkole wyzywana od "karlicy cotowszystkowie", nigdy niezapraszana na przyjęcia, samotna i brzydka, wspominająca czasy za życia jej ukochanej babci Demeter. Czy będzie jej łatwiej, kiedy matka nagle zniknie, a w domu zacznie roić się od czarownic? Co to za tajemnice skrywała rudowłosa Selene i z jakiego powodu to zrobiła? Nic nie jest takie, jakie wydaje się być. Czarownicom z klanu Omar brakuje powoli kryjówek przy zuchwałości okrutnych Odish - bardzo wszystkich zastanawia, dlaczego stały się tak silne i pewne siebie.
Chyba najbardziej podobał mi się klimat tej książki, który moim zdaniem jest przedstawiony w absolutnie niesamowity sposób - powietrze znad Pirenejów, romańskie kościoły i doliny, a potem jeszcze Taormina na Sycylii wraz z zapachem lawendy, tymianku i jałowca, a wszystko to jest tłem dla tajemniczych konwentów, legend, duchów, szalonych tańców przy zatokach i różniastych magicznych zbrodni. Oczywiście wolałabym, żeby było mroczniej,ale bez tego zostałam oczarowana stylem Maite Carranzy.
"Nie walcz z bólem ani hałasem, one są częścią ciebie. Nie odrzucaj ich, odczuwaj ból, oddychaj głęboko, wsłuchuj się w dźwięki, jakie rozbrzmiewają w twoim wnętrzu. Zaakceptuj je i połącz w jedno"
"Klan wilczycy" jest odskocznią od wszystkich paranormalnych romansów. Rzadko kiedy przewinie się jakaś męska postać, tutaj mamy do czynienia z kobietami znającymi swoją wartość, silnymi, samowystarczalnymi, dla których mężczyzna był jakimś tam krótkim epizodem w dawnym życiu. W razie problemu albo zwołujesz konwent, albo bierzesz sprawy w swoje ręce, kiedy gnuśniejesz i napada cię uczucie apatii, to oznacza, że pozbawione skrupułów Odish rzuciły na ciebie urok zwany "kloszem". Wszystkie czarownice pojawiające się w książce mają swoje oryginalne cechy, są barwne i z charakterkiem,momentami czułam się, jakbym znajdowała się obok nich i gotowała potrawkę z królika.
Na szczególną uwagę czytelnika zasługują Valeria, mocno stąpająca po ziemi czarownica z "sercem na dłoni" oraz Selene, która wydaje się mieć wszystko czego pragnie, a jednak - nie jest idealna i nigdy nikt by o niej tak nie powiedział. Jak już napisałam wyżej, każda postać ma w sobie coś, z czym możemy się utożsamić, dzięki czemu powieść staje się dla nas odskocznią od rzeczywistości.
"(...) że czarownica tak roztropna, wyważona i rozważna jak Demeter miała siostrę pokroju Criseldy. Chociaż, jeśliby się tak dobrze zastanowić, Demeter już nie żyła, a Criseldzie...jakoś się udawało"
Co mogę ogółem powiedzieć o tej pozycji? Jest to lektura magiczna, z klimatem i przede wszystkim ogromnie przyjemna. Mimo że jestem już trochę "za stara" na taką książkę i zakończenie nie zrobiło na mnie szczególnego wrażenia bardzo się przy niej zrelaksowałam, a co więcej, mam straszną ochotę na kupno kolejnej części.
Ocena: 5/6 - bardzo dobra
"El clan de la loba" - Maite Carranza; wyd. Jaguar 2008, 378 stron; literatura hiszpańska, przekład - Marcin Sarna; tom 1 serii Wojna czarownic/La guerra de las brujas
Kiedyś przeglądając katalog biblioteki, natrafiłam na ten tytuł. Nie byłam pewna czy chcę przeczytać tą książkę, jednak po przeczytaniu Twojej recenzji postanowiłam, że jutro po szkole lecę do biblioteki. Oby jeszcze była na półce...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wiele razy słyszałam o tej książce, ale nigdy nie czułam wielkiej ochoty na jej przeczytanie. Jak znajdę w bibliotece, to zapewne wypożyczę, zachęcającą recenzję napisałaś. :)
OdpowiedzUsuńSeria "Wojna czarownic" jest niesamowita. Przy wampirycznej modzie, była jak świeży powiew wiatru. "Klan wilczycy" jest bardzo dobra, ale "Lodową pustynię" uważam za najlepszą z serii.
OdpowiedzUsuńMiłego wgłębiania się w historie Omar i Odish. :)
Mnie rozczarowała, sama nie wiem czemu ;) Klimat miała niezły, ale nie przypadł mi do gustu styl pisania autorki. Albo może zwyczajnie sięgnęłam po nią w nieodpowiednim momencie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julia- To strasznie mi miło, że cię zachęciłam, może jest momentami przewidywalna ale i tak warto ją przeczytać!! :)
OdpowiedzUsuńLenalee- koniecznie wypożycz, jak się już uporasz z wszystkimi "ważniejszymi" ;) Ja miałam znowu odwrotnie, kiedy tylko ją pierwszy raz zobaczyłam, chyba dwa lata temu gdzieś w internecie, od razu miałam na nią chęć : d
Agna- Dzięki :D podobno w Lodowej pustyni jest więcej mojej ukochanej Selene, koniecznie muszę ją kupić następnym razem (właśnie wyobrażam sobie, jak uroczo będzie wyglądać cała seria na mojej półce :p)
Groszek- no właśnie, to jest mój wieczny dylemat, kiedy nie podoba mi się książka; czy jest po prostu beznadziejna, czy sięgnęłam po nią nie w tym momencie co trzeba? :D
Carranza uczyniła coś nieprawdopodobnego, nie byłam w stanie wymienić na głos imienia pewnej Odish. Niby wiem, że fikcja literacka, ale strach pod skórą nie dawał spokoju. ^^
OdpowiedzUsuńJak ubóstwiasz Selene, to "Lodowa pustynia" nasyci Cię tą bohaterką.
Agna- aż takie wrażenia? :d To baardzo dobrze, w sumie to jesteś chyba pierwsza, jak przeglądałam opinie innych to wszędzie "taka sobie", "nudna dla starszego czytelnika" "może być,ale bez fajerwerków"
OdpowiedzUsuńWięc jednak mój informator miał rację co do Selene, mam nadzieję, że zdradzi jeszcze parę tajemnic i może jakimś cudem bliżej poznam Demeter ;)
Jako przedstawicielka rudych włosów, nie mogę ominąć książki z taką okładką :D i oczywiście z taką recenzją:). Zapisuję na listę. Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńBARDZO CHCIAŁABYM PRZECZYTAĆ ;) POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńChyba się kiedyś skuszę
OdpowiedzUsuńMoże się kiedyś skuszę, tymbardziej, że okładka bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tej książce i z chęcią po nią sięgnę, gdyż czytałam już wiele pozytywnych recenzji na jej temat.
OdpowiedzUsuńokładka książki jak dla 11-latek :<
OdpowiedzUsuńmyślę, że kiedyś po nią sięgnę :)
Z serii "Wojna Czarownic" miałam przyjemność czytać tylko drugą i trzecią cześć :). Obie bardzo mi się podobały i niesamowicie mnie wciągnęły :)
OdpowiedzUsuńDodaję Cie do linków :)
Czytałam. Fabularnie nic nadzwyczajnego (przynajmniej w tym tomie), ale nastoletnie bohaterki - szczególnie Claudia - mnie irytowały (a im dalej tym gorzej...). Niemniej serię oceniam na dobrą - głównie za oddanie klimatu odwiedzanych przez postaci miejsc :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to raczej lektura wampiropodbna, a tu się okazało, że to coś więcej ;) Trzeba się rozejrzeć w takim razie :)
OdpowiedzUsuńHmm... Nie wiem, co począć. Z jednej strony chcę przeczytać, bo opis mnie zainteresował, a jednak... sama nie wiem :).
OdpowiedzUsuńDawno temu, na jednym z blogów czytałam recenzję tej właśnie książki, i z tego, co pamiętam, średnio pozytywnie ją oceniała.
OdpowiedzUsuńBędę o niej pamiętać, jeśli nadejdzie czas, kiedy skończą mi się stosy i nie będę miała nic "na teraz". A to pewnie nigdy nie nastąpi. ;))
Z chęcią sięgnę po tę książkę. Fantasy to moja bajka, tym bardziej, jeśli nie jest przesiąknięte romansami do granic możliwości. Trochę oczekuję od tej pozycji i mam nadzieję, że się nie zawiodę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja też się sobie wydaję za stara na tę książkę, ale ciekawi mnie, że brak w niej wielkich miłości i męskich osobników ;).
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten pierwszy cytat :).
Wnioskuję że to raczej pozycja dla płci pięknej, a co za tym idzie raczej przejdę obok niej obojętnie :) Życzę przyjemnej lektury kolejnych części.
OdpowiedzUsuńJuż miałam pisać, co mnie nic nie odwiedzasz ;), a tu widzę, że byłaś przed chwilką :))
OdpowiedzUsuń"Powietrze znad Pirenejów, romańskie kościoły i doliny, a potem jeszcze Taormina na Sycylii wraz z zapachem lawendy, tymianku i jałowca" -to wystarczyło, aby mnie skusić i teraz moja lista planowanych lektur wydłuży się do granic możliwości. Kiedyś, to było tak, że wystarczyło mi hasło czarownica i już książka musiała trafić w moje ręce :) Teraz staram się nad tym panować...
Nie, nie, ja tu cały czas jestem :D Co do czarownic, to przypomniałaś mi, że wczoraj znowu nie mogłam znaleźć pierwszej części serii Olgi Gromyko (Zawód: Wiedźma) już szukam jej strasznie długo :/
OdpowiedzUsuńZ chęcią to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać, i ten blog jest tym czego szukałem. Można się dowiedzieć jakie książki warto czytać.
OdpowiedzUsuńZapraszam również na www.samolocik.blogspot.com
Hm. Niestety, jestem zwolenniczką paranormali ;D Więc zniechęca mnie brak postaci męskiej i zarazem intryguje, ponieważ teraz trudno jest napisać coś ciekawego bez płci przeciwnej obecnej w fabule. Jak nie będę miała pomysłu na lekturkę, to sięgnę po tę pozycję ^^ Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńPo okładce pomyślałam sobie - jeej znów kolejny Zmierzch, a tu proszę... jednak nie.
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam, who knows?
Pozdrawiam, Eliza
http://2many-books.blogspot.com/
nabrałam na nią ogromnej ochoty :D
OdpowiedzUsuńA to nowość dla mnie, ale się skuszę. Recenzja jest niesamowita, masz talent:)
OdpowiedzUsuń