sobota, 29 stycznia 2011

Nefilim/The Fallen - Thomas E.Sniegoski

Po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę w zeszłym roku i natychmiast pomyślałam, że trafiłam na porządne fantasy z klimatem. Nefilim? Anioły? Po przeczytaniu Darów Anioła takie tematy jak najbardziej mnie interesują.Pełna nadziei na dobrą rozrywkę zaczęłam czytać pierwszy tom Upadłych i skończyłam ją w niecałe dwa dni. 
Aaron jest zwykłym chłopakiem i wcale mu to nie przeszkadza - po smutnych przeżyciach w dzieciństwie cieszy się każdą chwilą spędzoną ze swoimi zastępczymi rodzicami, niestety, jego plany na przyszłość zostaną pogrzebane, ponieważ Aaron wariuje! A tak mu się przynajmniej zdaje, gdy zaczyna rozumieć obce języki, w tym hiszpański, którego nie uczył się nigdy, albo rozumie szczekanie własnego psiaka. Dość dziwne? Nic nie może być już dziwne, gdy rozpocznie się wojna, albo stanie się oko w oko z przedstawicielem Niebiańskich Zastępów. 
Po tej książce na pewno spodziewałam się czegoś lepszego, naprawdę. Zacznijmy od głównego bohatera, który dla mnie jest lekkim nieporozumieniem. Wyobrażałam go sobie od strony charakteru zupełnie inaczej, a on dosyć, że minął się z tą moją wizją, to jeszcze poszedł w najgorszą możliwą stronę, kiedy czytałam jego wypowiedzi w stylu "Wprawiłeś mnie w zakłopotanie", "Powinienem się wstydzić" lub o jego reakcji na propozycję wspólnego lunchu z najładniejszą dziewczyną szkoły (przerażenie, stres i prawie-płacz) waliłam książką w głowę. Czy on mógłby chociaż zapalić zapałkę w domu bez wyrzutów sumienia? Zepsuł mi całą przyjemność z czytania i jedyne, czego oczekuję od drugiego tomu to przemiany osobowościowej tego pajaca.
Drugi bohater, który dobrze wypadł tylko w bawieniu się moimi nerwami, to Werchiel, toż dopiero pajac! - mhhroczny anioł działający w imię Stwórcy. Do tej pory mam przed oczami jakąś postać z kreskówki nerwowo wymachującą mieczykiem gdy sobie go wyobrażam, jakaś parodia, no dosłownie. Prócz tego, że używał małych dzieci jako psy gończe na Nefilimy, nie ma w nim kompletnie nic przerażającego, może jestem bardziej odporna i mniej wrażliwa na pewne sprawy, ale serio nie wzbudził we mnie dreszczy, nie zrobił nic, co szczególnie bym zapamiętała, nie mówiąc już o strachu, wypiekach na twarzy czy szoku. W następnej części nawet jakby urządził rzeź to pewnie i tak wszystko zepsuje tą swoją pseudo groźną gadaniną.  Niech on zginie! Ale że to jeden z głównych bohaterów, szybko go szlag nie trafi.
Jak już powiedziałam, liczyłam na klimat, ciekawych bohaterów i ogólnie na zajmującą lekturę, a wyszło jak wyszło, wciągnęłam się tak trochę dopiero od 266 strony, kiedy sama książka liczy 317...
Mam dziwne przeświadczenie, że autora byłoby stać na coś lepszego, chcąc nie chcąc muszę dodać, że w "Nefilimie" zdarzają się ciekawe przebłyski, po prostu wszystko jest jakby uładzone, takie "ugrzecznione", by stworzyć książkę dla odpowiedniego odbiorcy. Zawiodłam się i jestem z tego powodu wściekła, tyle oczekiwałam!

Ocena - 2,5/6 poniżej oczekiwań 

"The Fallen" - Thomas E.Sniegoski; wyd. Jaguar 2010, 317 stron; literatura amerykańska, przekład - Tomasz Illg; tom 1 serii Upadli

25 komentarzy:

  1. Strasznie ostro oceniłaś tę książkę... mnie się podobała... pozdrawiam i zapraszam do siebie ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo niskiej oceny na pewno przeczytam, bo kocham serial, który powstał na podstawie książki ;d

    OdpowiedzUsuń
  3. Klaudia- ostro, bo strasznie się wkurzyłam ;p
    deanchester- większości się podoba, więc na pewno warto przeczytać, może będziesz miała inne zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A miałam przeczytać... Teraz to już poważnie się zastanawiam. Na pewno nie sięgnę w najbliższych tygodniach, bo stosy na mnie czekają. Może potem...? Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że książka nie przypadłaby mi do gustu. Jednak podoba mi się strasznie twoja recenzja, bo trzeba umieć nie tylko zachwalać, ale także krytykować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No i nie przeczytam ;) (Nie żebym wcześniej zamierzała :D) Ale fakt, niezła recenzja, pomimo faktu, że mocno krytyczna.

    OdpowiedzUsuń
  7. kasandra - nie zniechęcaj się! Jak już powiedziałam, wielu innym się podoba, tobie może również ;)
    Meme - lubię, jak komuś podobają się moje recenzje a zwłaszcza te gdzie krytykuję. Teraz akurat miałam wyrzuty sumienia, ale całe szczęście jeszcze żaden fan serii mnie nie skrytykował :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedyś miałam zamiar przeczytać, ale chyba zrezygnuję

    OdpowiedzUsuń
  9. Tytuł od razu kojarzy mi się z książką "Szeptem", ale skoro mówisz, że jest słaba to z pewnością nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zwątpiłam. Hmmm... :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałam przeczytac jeśli nadarzyłaby się taka okazja, ale dzięki Tobie przynajmniej nie zmarnuje czasu :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Zamierzałam czytać - oglądnęłam serial (na AXN leciał jakiś czas temu) i średnio mi się spodobał (te łzy u facetów mnie... odrzucały), z książką wiązałam pewne nadzieje...

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna recenzja ;) Ja też nie lubię kiedy główny bohater jest tak przedstawiony Książkę tak czy siak miałam sobie darować. Widzę, ze wiele nie stracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Z ciekawością przeczytałam Twoją recenzję żeby zobaczyć czy tylko mi się ta pozycja nie podoba, ale jednak nie jestem sama :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czytałam recenzje z wielkim uśmiechem na twarzy, jest świetna;D co do ksiązki to okładka zaciekawia i przyciąga, opis także, jednak jeśli główny bohater jest takim pajacem to podziękuję;)

    Pozdrawiam i dodaję do linków;)))

    OdpowiedzUsuń
  16. Ajajajaj... spełnia się powoli moje przepowiednia. Kiedyś napisałam u kogoś na blogu,że obawiam, że po wielkim BUM na pisanie o wampirach ( i spłycanie tego tematu z książki na książkę) nastanie czas na BUM na anioły.
    Wielka szkoda, że tak się dzieje, bo to ciekawy i piękny temat.

    OdpowiedzUsuń
  17. I tak przeczytam. A serial jest naprawdę fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Raczej nie sięgnę po tę książkę, zwłaszcza po Twojej recenzji. Dodam, że rozbawił mnie Twój komentarz pod moim stosikiem. To przerażenie, że ktoś mógłby jeszcze nie przeczytać całego cyklu o Harrym. :P Oczywiście, że mam go już dawno za sobą, przecież tylko napisałam, że brakowało mi go do kolekcji. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ależ tu u Ciebie ładnie się zrobiło :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Yoggobela- no właśnie się tak zastanawiałam, czy chodzi ci o kolekcję, czy o co innego hehe

    enedtil- a dzięki, rozumiem, że chodzi o moją "tapetę" na blogu :p

    OdpowiedzUsuń
  21. a ja sięgnęłam i jak dla mnie było czystą rewelacją.. Pewnie dlatego, że nie było tam wiecznego miziania, wzdychania itp. xD poza tym nie była banalna, jedynie co to bohater wydał mi się za bardzo 'niezdecydowany'..

    PS Dziękuję ;) pewnie, że nie ma się czym martwić jeśli chodzi o te trójczyny. Na studiach to się o tróję nie raz błaga, bo oceny nie są ważne, ważne żeby zdać ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak dla mnie książka bardzo fajna, ale jeśli nie podobał Ci się "Nefilim", to nie radzę sięgać po "Lewiatana", bo jest o wiele słabsza :P Dopiero trzecia część znowu miała w sobie "to coś". Jeszcze przede mną ostatnia część, ale ogólnie całą serię oceniam raczej pozytywnie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  23. Uff! Po tych wszystkich ochach i achach, że jaka niby ta książka mroczna, tajemnicza i nieprzewidywalna sądziłam, że jest ze mną coś nie tak, bo mi się nie podoba. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że i tobie nie przypadła do gustu (pomińmy fakt, że to wyznanie było niemożliwie egoistyczne ;]).
    Aaron był nijaki, Warchiela miałam ochotę zatłuc. Zabicie przybranych rodziców nefilima przypomina mi zabieg w opowiadaniach młodych "aŁtoreczek":
    "-Hmm... Trzeba by się ich [rodziców] jakoś pozbyć.
    -Może twoja bohaterka się wyprowadzi?
    -Nie... To jest za mało mhoczne. Już wiem! Wyjadą, jedno z nich umrze, a drugie nie może zostawić ich ciała. Albo lepiej - umrą oboje, a wtedy przyszły chłopak mojej bohaterki będzie czuł żal i będzie z nią chodzić! Genialne!"
    Serio, pomysł zabicia Lori i jej męża był jakiś dziki i miał jedynie sprawić, że Aaron nie będzie musiał się nikomu tłumaczyć.
    Z drugiej strony - Meyer nie uśmierciła rodziców Belli, przez co cały czas gdzieś kręcili się pod nogami i autorka nie mogła sobie z nimi poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  24. A mi się podobało. Choć raz nie musiałam czytać o jakże banalnej miłości nastolatków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Pamiętajcie, że zawsze możecie napisać coś więcej, niż "przeczytam","nie przeczytam", czy "nie jestem zainteresowana/y" - zachęcam do dyskusji! Za wszelkie rady dotyczące bloga/recenzji będę wdzięczna.
Dziękuję za komentarze! :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...